niedziela, 15 czerwca 2014

rozdział 6

Rozdział 6 W czwartek Majka nie mogła już wytrzymać bez Marco postanowiła więc ze chce dzisiejsza noc spędzić z Marco chce dać mu otuchy przed jutrzejszym meczem. Dlatego też postanowiła ze oklamie rodziców ze idzie spotkać się z koleżankami i zostanie u nich na noc. - Mamo, tato jest sprawa moje koleżanki dzisiaj chcą zrobić taki babski wieczór i chcą żebym przyszła i została na noc więc nie obrazicie się jak pójdę i zostanę na noc?- spytała Majka - Kochanie ależ oczywiście ze możesz. Całe dnie poświęcasz nam to idź i zaszalej. Jutro i tak zbierasz nas na mecz to i tak spędzimy cały dzień razem więc dzisiaj idź i baw się dobrze.- powiedziała Majki mama. - Zgadzam się z mama idź i baw się dobrze.- powiedział tato Majki - Dziękuje wam. To ja będę się zbierać. Jak cos jutro rano powinnam wrócić. - No pa córuś. Majka wyszła z mieszkania i udała się do mieszkania Marco. Tymczasem w mieszkaniu Marco:Marco kończył jeść kolację gdy nagle rozdzwonił się jego telefon. - Cześć mamus co się stało ze dzwonisz? - Musi się cos dziać żebym do własnego syna zadzwoniła?-powiedziała mama Marco - Mamo dobrze cie znam i wiem ze bez powodu nie dzwonisz.-powiedział Marco - Dobrze masz rację dzwonię do ciebie żeby się spytać kto jest ta szczęśliwa która cie tak odmieniła?-powiedziała mama Marco - Mamo nie ma nikogo takiego. - Marco dobrze wiem ze kłamiesz wiem jaki byłeś i od tak byś się nie zmienił ktoś musiał pojawić się w twoim życiu ze się z chłopaka przepraszam ze tak powiem dziwkarza zrobił porządny mężczyzna. - Dobra mamo masz rację jest ktoś ale narazie nie będę o tym mówił. - No dobrze. Ale powiedz mi to cos poważnego? - Tak mamo poważnego. - Dobrze kochanie. Bardzo się cieszę tylko nie schrzan tego. - Dobrze mamo. A właśnie widzimy się jutro tak? - Tak kochanie będziemy jutro z tatą na meczu. I w tym momencie Marco usłyszał dzwonek do drzwi. - Mamo muszę kończyć ktoś do drzwi dzwoni. - No dobrze. To pa synus. - No pa mamus. Marco poszedł otworzyć drzwi. Gdy otworzył zobaczył za nimi Majke. - Majka co ty tu robisz? Nie jesteś z rodzicami? - Cześć kochanie mi też miło cie widzieć. - Majka weź przestan. Po prostu zdziwiłem się widząc cie tutaj. - Mogę wejść? - No pewnie wchodz. To dowiem się co tu robisz? - Przyszłam do mojego chłopaka na noc. Nie pasuje cos? - Mi bardzo pasuje. Ale jak ty to zrobiłaś? - No normalnie olkamałam rodziców ze idę do koleżanek na noc a przyszłam do ciebie. Nie mogłam już wytrzymać bez ciebie. - Oj Majka nie dobra z ciebie dziewczyna. - Ale za to mnie kochasz kochanie. - No oczywiście. Marco nie zastanawiając się dłużej przyciągnął Majke do siebie i zaczął ją namiętnie całować. Jego pocałunki stawały się coraz bardziej namiętne. Ręce Marco powędrowały pod bluzkę Majki. Ale Majka w tym momencie przerwała. - Marco przestan. Dobrze wiesz ze nie możemy tego zrobić. Jutro masz mecz. A nie chce żeby z tego powodu miał nie przyjemności albo może żebyś gorzej grał. Więc przestan lepiej. - Majka wiesz co nie obchodzi mnie to chce z tobą się kochać tu i teraz rozumiesz. Nic i nikt mnie nie powstrzyma. Więc przymknij się i zapomnij o jutrzejszym dniu liczy się tu i teraz. Marco nie mówiąc więcej znowu zaczął całować Majke. Z perspektywy Majki Osłabłam. Odurzał mnie zapach Marco i sam jego dotyk… Z jednej strony czułam, że powinien on dostać karę za swoje postępowanie przed meczem, z drugiej zaś nie było innego ważnego powodu, by wytyczać jakiekolwiek granice między nami. Mój mężczyzna wpił się właśnie wargami w moją szyję i składał na niej pocałunki, stopniując mizernie ich jakość. Zaczął najpierw od delikatnego muskania mnie wargami, później przeszedł w bardziej wyraziste całusy, przysysając się do mojego ciała i pozostawiając na nim mokre ślady. Jęknęłam. Poddałam się i dałam ponieść emocjom. Rozebrałam mojego anioła dynamicznymi ruchami i całowałam jego usta, przeżuwając je misternie. On po krótkiej chwili również rozebrał mnie, odrzucając na bok moje ubrania i bieliznę. Marco zaczął kierować się w stronę sofy która była w salonie. Obdarowywaliśmy się gorącymi pocałunkami po całym ciele, czułam się nasiąknięta smakiem i ciepłem Marco. Bawił się moimi sutkami i całował też moje piersi. Dotarł wreszcie do moich ud, pieszcząc je od zewnątrz, a potem od wewnątrz. Zaczynałam kipieć. Rozchyliłam szerzej moje uda, by dopuścić go do siebie. Ale najpierw czekały mnie jeszcze pieszczoty mojego łona. Wzdychałam i jęczałam, chciałam zacząć wić się, bo nie mogłam wytrzymać, ale mogłabym spaść z sofy. - Marco, starczy… Ja już chcę… – wołałam błagalnie. Byłam co raz bardziej podniecona, a Marco nie przestawał, tylko wciąż lizał mi łechtaczkę z góry na dół i na odwrót. Cała pęczniałam. Wreszcie uwolnił swój język od tej części i objął mnie mocno, jednocześnie przymierzając się do wejścia we mnie. Nie mogłam już wytrzymać, przyciągnęłam go więc do siebie, a nasze ciała same się odnalazły. Gdy tylko poczułam w sobie jego sztywnego penisa, zadrżałam. Wznosiłam się i opadałam. Czułam ogromną rozkosz. Poruszał się coraz szybciej, po to by wejść coraz głębiej, tak, by osiągnąć szczyt. Starałam się umożliwić to mojemu partnerowi jak najbardziej, sama niecierpliwiąc się. Napinałam mocno mięśnie. Byliśmy coraz bliżej. I ta chwila nastąpiła. Marco wbił się we mnie tak, że wszystkie komórki mojego ciała odegrały teraz radosną symfonię pełni miłości. Odleciałam, a Marco wysunął penisa, podniósł mnie do góry, posadził na kolanach i otulił.. Cóż, w salonowych warunkach trudno było teraz o dogodniejszą pozycję. Zamruczałam, zwalniając oddech i kołysząc się bezwładnie w jego ramionach. - I co nie warto bylo złamać zasadę? - Marco dobrze wiesz ze warto ale nie chce żebyś miał przez to nie przyjemności. - Majka przestan ok. Nic się nie będzie działo. A ja tylko przeżyłem fantastyczny seks z moja dziewczyna. - Marco przestan bo się zaczerwienie. - Lubie jak się czerwienisz. - Dobra chodźmy spać co? - Nie chce mi się jeszcze. A właśnie jesteś pewna ze jutro wyjawnimi rodzicom to ze jesteśmy razem? - Tak Marco jestem pewna. Chyba ze ty nie chcesz to nie ja nie będę naciskać. - Majka oczywiście ze chce tylko chciałem się upewnić. Kocham cię wiesz? - Oj Marco ja ciebie bardziej. Dobra a teraz idziemy spać bo rano trzeba wcześnie wstać ty musisz lecieć na stadion a ja do rodziców a później na stadion. - No ok. Dobra ale przytul się do mnie. - No dobrze. To dobranoc misiek. - No dobranoc kotuś.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz